wtorek, 8 listopada 2011

Senne inspiracje


Wiele czynników jest w stanie pobudzić w nas chęć do twórczego działania. Przyroda, dobra książka, fotografia. Inspiracją może być wszystko i nic, bo kreatywność zaczyna się od nas samych!
W przypadku Małgorzaty Cebo-Solich weną do rysowania stały się jej sny.

Jak sama mówi pasję artystyczną przejęła w genach po swoim tacie, który malował obrazy. Następnie, chcąc rozwijać talent przekazywany od pokoleń, podjęła naukę w Liceum Sztuk Plastycznych w Dąbrowie Górniczej. Tam odkryła jak nietypowym narzędziem pracy może być ołówek. „To cudowne narzędzie pracy. Farby jakoś do mnie nie przemawiały, albo po prostu ich nie okiełznałam. Ołówek jest o tyle ciekawszy, że wyczarowujesz nim tyle odcieni ile chcesz, mając tylko jeden kolor do dyspozycji. Nacisk ręki na papier wskrzesza mnóstwo barw” – mówi. Po szkole nastąpił rozbrat ze sztuką. Praca, wiele nowych obowiązków wypełniało dzienny grafik artystki. Jednak nocą, a dokładniej podczas snu, w jej głowie przewijało się mnóstwo historii, zagmatwanych, strasznych, jednak na tyle inspirujących, że postanowiła się nimi podzielić z ludźmi. „Uwielbiam śnić, kocham moje koszmary, to moje drugie życie. Lubię je opowiadać i nie traktuję ich jak większość ludzi doszukujących się w nich przepowiedni” mówi Małgorzata.
By dotrzeć do większej rzeszy ludzi założyła bloga  podrugiejstroniepowiek.wordpress.com; to właśnie tam regularnie zaczęła zamieszczać streszczenia swoich nocnych natchnień. „W domu nikt nie chciał słuchać moich ciemnych opowieści” – twierdzi. „Mój mąż jak tylko usłyszy, że chcę wspomnieć najświeższą, nocną przygodę, od razu zabrania mi opowiedzenia jej. Przerażają go moje sny”.
Jednak to właśnie mąż artystki wpadł na pomysł by swoje sny również przelewała na kartkę, łącząc przyjemne z pożytecznym. ,,Pewnego dnia wpadł do domu, a w rękach trzymał bloki, ołówki, tusze i tym podobne rzeczy. Bardzo chciał, żebym znowu zaczęła rysować. I co? Zaczęłam” – wspomina Małgosia.
Impuls w tej postaci pozwolił realizować jej główny, lekko zapomniany talent. Prace powstawały jedna za drugą. Głównym tematem są ludzkie dłonie, między które wplata senne historie. „Dzięki rękom powstał świat, który nas otacza, możesz nimi zbudować dom, pogłaskać kota, ale możesz też nimi niestety krzywdzić”. Kolekcja tak zafascynowała właściciela Pubu Partia w Dąbrowie Górniczej, że postanowił udekorować ściany swojego lokalu pracami artystki.
Małgorzata jak na razie ostrożnie podchodzi do zainteresowania swoimi pracami i nie chce zdradzać planów co do wystawy. „Robię swoje, spełniam się i nie wybiegam w przyszłość. Co ma być, to będzie”.
Prace artystki można również obejrzeć na stronie założonej przez jej męża www.gohart.pl

sobota, 15 października 2011

SIMON SAYS (z cyklu – Mój punkt widzenia)



 POLAK TU N(I)E ZJE..

Nie będzie to przygoda mrożąca krew w żyłach, nie będzie to przewodnik, co warto zobaczyć,
bądź, na co nie poświęcać czasu.
Ten, kto myślał, że będzie to zapis o sex turystyce, bądź o frywolnych paniach tonących w objęciach Habibi jest w błedzie..O tym już pisano i jeszcze długo pisać się będzie.
Moją uwagę przykuł inny mniej ważny a jednak dość istotny szczegół –,,Jedzenie”..
Tak właśnie: strawa, posilek, żywienie to nieodzowny rytuał w funkcjonowaniu człowieka.
Fast food, domowa kuchnia, orientalnie, na ostro każdy z nas lubi zjeść inaczej, ilu ludzi tyle gustów podniebienia.. Jak więc kucharz przyjmując gości różnych nacji, pochodzących z
innych kontynentów potrafi wszystkim dogodzić???
Zapewne wychodzi z założenia, że turyści odwiedzają ich kraj nie tylko by nacieszyć oczy bajecznym krajobrazem, ale również by odkryć nowe smaki, poznać kraj również od kulinarnej strony.
Zatem podaje to, co potrafi przyrządzić najlepiej, w pełnej krasie, w przeróżnej postaci.
Do tego przepięknie przystrojone warzywami, bukietami owoców a na deser róg obfitości w postaci ciast, których sam widok napełniał mój brzuch.
Większość osób z uśmiechem na ustach opuszczało jadalnie.. Właśnie –większość!!!
Resztę grona stanowili najwięksi (jak się ku mojemu zaskoczeniu okazało) koneserzy w sztuce kulinarii – Polacy.
Przez pierwsze dni do mięs czy warzyw serwowano ziemniaki na kilka sposobów; smażone, zapiekane, krojone w plastry, kosteczki do wyboru do koloru. Jednakże taki wybór nie mógł zaspokoić narodowego,małego gloda”..Takze pewnego dnia zaserwowano dla odmiany frytki.. Widząc kotłujących się ludzi wokół stołu byłem pewien, ze podano, co najmniej rekina bądź kawior plus szampan.
Scena jak z filmu,, Walka o ogień” toczyła się regularnie wraz z podaniem nowego pojemnika z jakby nie patrzeć niezbyt wykwintnym daniem.
Widząc taki stan rzeczy załoga z kuchni wykreśliła na amen ziemniaki w innej postaci zamieniając je właśnie frytkami.
Mięso za twarde, ryż za miękki, kurczak za ostry, za twarda skora w warzywach i tak w kolo Macieju.. Nie dogodzisz za gorsz w tym przypadku za dinara.
Jednak skoro nie smakuje, dlaczego talerze wręcz kipią jedzeniem? Odpowiedz jest prosta;
Jak się nie ma, co się lubi to się lubi, co się ma.. Wiec w tym przypadku jedziemy po bandzie i serwujemy Total Misz masz. Makaron + pizza, do tego góra frytek- zapłaciłem to mogę.
Zestaw podany powyżej jest tylko jednym z licznych kompozycji, jakie serwowali sobie rodzimi narzekacze.. Tak tak w tym jesteśmy mistrzami świata.. Po trzech dniach batalii ziemniaczanej dostało się również frytkom – no ileż można podawać frytki..O ironio!!! I tak od śniadania do kolacji przy akompaniamencie porad i atmosferze niesmaku mijał mi czas z wirtuozami kuchni..Bogu dzięki, ze alkoholu mieli pod dostatkiem i bez limitu. Zatem mogli zapić smutki i podrażnione kubeczki smakowe..Wtedy już w spokoju dzierżąc szklaneczkę z palemką mogli podyskutować o schabowym i zasmażanej kapuście.

wtorek, 4 października 2011

MILION NA MOLO



Wakacje dobiegły już końca, pomimo to Centrum Sportów Letnich w Dąbrowie Górniczej jest nadal licznie oblegane przez ludzi. Nie tylko po to by aktywnie spędzić czas. Odbywają się tu także szkolenia psów ratowników, sesje młodych par. Pogoria tętni życiem, w ubiegłym tygodniu był tu kręcony teledysk.

Klapsy do nowego klipu Luksa Mamiliona realizowała grupa filmowa Przedmarancza.
Teledysk do utworu, Chodź pogadamy” ma promować nowa płytę Zagłębiowskiego artysty muzyki hip hop pod tytułem,,Początek”.
 Luks Mamilion prywatnie Łukasz Gauks to weteran tego gatunku na rodzimej scenie.
Muzyką  zajmował się już od najmłodszych lat, współtworzył zespół Południk, Spóła, DeGie oraz Dwa Dwanaście, z którym jako nieliczni na Zagłębiu wydał legalnie płytę.
Wystąpił gościnnie na płycie Dj 600 V, przez lata aktywnie wspierał Dąbrowskie,,podziemie”. Oddając się muzyce w całości, poświęcał cały wolny czas swojej pasji.
Lata spędzone w studio na koncertach wspomina miło, jednak przyszedł okres w życiu, kiedy trzeba było odłożyć mikrofon do futerału. Rodzina, która założył Luks stała się dla niego priorytetem. Nie dopuszczał do siebie myśli, ze jego pasja może ten idealny model zaburzyć.
Przerwał swoja działalność na dwa lata, pomimo, iż muzyka zawsze grała w jego duszy.
Przez okres rozłąki z mikrofonem jego głowa napełniała się nowymi pomysłami, nowe wyzwania, problemy układały się w teksty nowych utworów.
,, Spadły na mnie dziesiątki nowych obowiązków, tysiące nowych zajęć, miliony spraw, którymi chciałem podzielić się z ludźmi” – mówi Łukasz.
Tak powstał Luks Mamilion, nowy pseudonim artystyczny, który zapoczątkował nową drogę w karierze artysty.
,, Dusiłem to w sobie przez długi czas, jednak w pełni poświęciłem się rodzinie. To dzięki ich wsparciu i wierze postanowiłem wrócić.  To moi najbliżsi uświadomili mi, że można łączyć obowiązki z pasją.  To nowy etap, początek długiej  drogi”
Nowy projekt ruszył wielka para.  Zagłębiowski Emce od lat współpracuje  z Dąbrowskim producentem Pawulonem, dlatego też właśnie on  na płycie odpowiada za brzmienie i bity.
Produkcją  muzyczna zajęło się Vibe studio.
Płyta,, Początek” jak mówi Łukasz będzie w całości opowiadać o okresie rozbratu z muzyka, o milionach spraw ważnych, jakie miały wtedy miejsce.
Album ten będzie debiutem solowym artysty, jednak na płycie nie obejdzie się bez gości.
Na krążku będzie można usłyszeć Bas Tajpana, Morala, Weronikę Skalską, Angie oraz wielu muzyków z Zagłębia.
,, Rodzime grono zawsze miało dla mnie ogromne znaczenie. Tu się urodziłem i ludziom z mojego otoczenia w ten sposób chce oddać hołd moja muzyka. Zapraszając gości z moich okolic chce pokazać jak zdolnych ludzi tutaj mamy- twierdzi Luks, który czynnie uczestniczy w projekcie Pudlo Graj, mające na celu promocje naszego regionu, ale również pomoc i wparcie dla początkujących artystów.
Dlatego tez zdjęcia do klipu promującego płytę odbyły się Sosnowcu oraz  Dąbrowie Górniczej a świeżo remontowany ośrodek Pogoria świetnie wkomponował się, jako tło teledysku.
Klip będzie można zobaczyć na początku Października na  stronie Youtube wpisując  Luks Mamilion oraz na stronie Pudlograj.pl , gdzie zamieszczane będą utwory z nowej płyty,, Początek”..

wtorek, 6 września 2011

SIMON SAYS (z cyklu – Mój punkt widzenia)

 Czekając na Godota...


Kolejny sprawdzian, lata oczekiwań i znowu nic..
Wszystkie zrządzenia losu umówiły się przeciwko nam i grają nam na nosie.
W ilu spotkaniach przeciwko Niemcom odnieśliśmy sukces? Hmmm w żadnym..
Zawsze coś stawało nam na drodze do upragnionego zwycięstwa. Jak nie aura, to sędzia, jak niemoc strzelecka, to dziura w obronie..
Teraz miało być inaczej.Nowa drużyna pod wodzą nowego trenera, piękny stadion wypełniony narodowym patriotyzmem i wiarą, że to ten dzień.
Mimo, iż był to mecz towarzyski to spotkania naszej reprezentacji przeciwko Niemcom
 zawsze elektryzują i wzbudzają wielkie emocje. Tak było i teraz, ale skończyło się jak zawsze..Dlaczego??? Przecież nie było większych błędów, wypaczonych decyzji ze strony sędziego, pogoda nie płatała figli. Również chłopakom nie zabrakło zapału i chęci walki.
Nawet w osłabieniu potrafili wyjść na prowadzenie, a nasz bramkarz dwoił się i troił jak w transie by nie dać satysfakcji zachodnim sąsiadom.
Jest 2; 1 historyczna chwila. W każdym domu zapada cisza, wszyscy wpatrzeni w telewizor z niedowierzaniem przecierając oczy. Trzy, już tylko dwie minuty dzielą nas od przysłowiowego darcia gardła..Ludzie już planują w głowach dzień wolny od pracy ku chwale triumfu..Jest tak blisko…….a jednak tak daleko…Gol na 2; 2 w ostatniej sekundzie złamał serce nie jednemu kibicowi-zapewne..Kogo winić, kogo ganić? Czy mamy tu do czynienia, z jakimś pechem, z niemocą wobec Niemców?
Czas ograbił nas z dumy, źdźbło trawy, na którym poślizgnął się nasz obrońca powinno zostać w trybie natychmiastowym zutylizowane..
W która stronę nie analizowałbym tego zdarzenia pojawia się ciągle, Dlaczego???
Historia lubi się powtarzać - chyba mamy szczęście do przysłów, które na naszym przykładzie zawsze się sprawdzają..
Pozostaje nam znowu czekać i silnie wierzyć, oby tylko nasze czekanie nie było tym z tytułu…

piątek, 29 lipca 2011

SIMON SAYS (z cyklu – Mój punkt widzenia)


Naturyści…

Każdy z nas ma chwile, kiedy chce oderwać się od zgiełku miast, zaszyć się gdzieś, poobcowac z natura. Jedni wybierają agro turystykę na wsi, drudzy wypad do lasu.
Na mnie kojąco zawsze działał widok Tatr, dlatego taki właśnie obrałem kierunek.
Jednakże to, co tam zastałem nie było do końca tym, co miałem na myśli.
Krupówki już nie kipią folklorem, na większości z nich pojawiają się buble bardziej przypominając kościelny odpust. Do tego stado świętych krów idących bez celu w każdym z możliwych kierunków. Gdyby popatrzeć na to zjawisko z gory można by odniesc wrażenie, że obserwujemy wolne elektrony.
Nie to było jednak celem wyprawy..
Zatem Gubałówka…Odkąd pojawiła się kolejka ruch  wzmożył się po stokroć. Jadą wszyscy jak jeden mąż. Przy dobrej pogodzie można się spotkać z kolejka za biletem sięgająca do wspomnianych wcześniej Krupówek.
Mało tego większość z osób wybierających się nie gore nie kieruje się pięknym widokiem rozciągającym się ze szczytu. Jadą by kontynuować marsz po straganach 2 przenosząc kult spaceru bez celu na szczyt góry..
Na szczęście na zmianę widoku rozpościerających się Tatr ludzie Ci nie maja wpływu i to jest piękne. Widok,widokiem, ale chęć obcowania z krajobrazem to jego bliskość.. Bliskość z natura a nie z wynaturzonym turysta (mocne słowa – chylę czoła, ale jak nazwać gościa, który na Gubałówce pojawia się w garniturze? Dodam, że nie była to sesja zdjęciowa z przyszłą zona)..
Czas na Morskie Oko….Chcąc uciec od ludzi, wybieram się właśnie tam, gdzie od widoków oczy robią się maślane. Droga prosta, asfaltowa, niewymagająca wcześniejszych przygotowań czy przewodnika, ale jest mała niespodzianka. Otóż ku zaskoczeniu wielu osób, bus nie dojeżdża docelowo a trasa, która trzeba przebyć to 9km.
Łudziłem się, że większość ta informacja odstraszy. Jednak tak się nie stało. Tabuny ludzi zmieniło ta trasę w folwark. Nie spotkamy tu już bezinteresownego,,Cześć” jest natomiast piwko, papieros i rewia mody. Śladowe ilości ludzi z pasja do gór przewijają się miedzy silną grupa nieświadomych samurajów (sandaly+skarpety), kobietami z rewii mody i panami w kreacjach wieczorowych.
Co niektórym zapału wystarcza do Wodogrzmotów Mickiewicza, tam widząc tabliczkę Morskie Oko 1,5 h odpuszczają.
Większość idzie dalej, co chwile cykając zdjęcia  ale mniejsza o szczegóły.. Docieramy do celu a tam szarża szarańczy walczy o dogodne miejsce.. Nie, nie, nie do robienia zdjęć to potem (round 2). Walka toczy się o kolejkę w schronisku. Trasa mecząca wiec trzeba zgasić pragnienie- oczywiście piwem. Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem wiec pora to uczcić.
Po takim zadośćuczynieniu ciężko już wykrzesać jakieś siły i większość z tych dzielnych piechurów wraca dorożka. Szlak się przerzedza wiec jest chwila by w pełni cieszyć się błogą ciszą i podziwiać niebiańskie widoki..Jest czas by uknuć plan jak zgubić ten tłum i wreszcie napawać się  pięknem przyrody w samotni.
Biorąc pod uwagę wycieczkę nad Morskie Oko można wysnuć wniosek, że im wyżej, ciężej tym mniej ludzi.
Zatem od razu do głowy nasunął mi się pomysł – Giewont.
Ku mojemu zdziwieniu tu także tłok jak na targu w Będzinie, a samo dotarcie do szczytu, przypomina park rozrywki. Żeby dotrzeć do symbolicznego krzyża trzeba czasem czekać nawet  3 godziny dosłownie jak na największy rollercoaster. Wtedy można na chwilkę odejść z boku i upajać się magicznym widokiem Tatr.. Stojąc w kolejce na szczyt można dostać omdleń bądź do końca wycieczki nie wyjść z szoku.. A motywów do wstrząsu jest wiele jak np. pani turystka, która na Długi Giewont dotarła w butach na obcasie. Może tutaj wpływ miał serial   ,, Szpilki na Giewoncie”,  ale autor nie to chyba miał na myśli.
Podsumowując Tatry szokują nadal swoim pięknem, ale również tymi, których przyciągają.
Najważniejsze jest to, ze pomimo tabunów ludzi odwiedzających to bajeczne miejsce jest czysto i gdy w tym całym ambarasie znajdziemy chwile na zadumę, możemy nacieszyć swe oczy w pełni…

czwartek, 21 kwietnia 2011

SIMON SAYS (z cyklu – Mój punkt widzenia)

   Alle Jaja...

Czas biegnie nieubłaganie, co??? Dopiero, co narzekaliśmy, że zima zaskoczyła drogowców a tu proszę święta za pasem, pięknie świeci wiosenne słonko za oknem, wszystko zielenieje, budzi się do życia.. 
Nie ma w tym nic spornego a raczej pokrywa się z tym, co można znaleźć w regułce o Wielkanocy..
,,Czas odrodzenia  wszystkiego, co piękne i dobre" - jak najbardziej jestem za, jedynie  końcówka troszkę wypacza to prawidło - otóż pojawia się stwierdzenie, w człowieku"..
Przepraszam, ale mówię o tym, co widzę..W sklepach znowu rumor szał jak za czasów gorączki złota. Ludzie zachowują się jakby tego towaru miało braknąć.Były już sławienne bitwy o cukier, koszyk Kaczyńskiego,
                                                        koszyk z biedronki..Markety podłapują takie sytuacje ciągle mamiąc 
                                                        POMOCJAMI..Słowo to stało się już kanonem w życiu Polskiego
                                                        shoppera, działa nań jak płachta na byka czy też lep na muchy.
                                                        Nie ważne jaka jest cena wyjściowa, ważne, że jest napisane Okazja!!!
                                                        Im więcej takich banerków tym więcej w koszyku, im więcej 
                                                        produktów tym bardziej nabita kasa sklepu.
                                                        Jednak czy wiekszość okazyjnych towarów ma jakiś związek z 
                                                        koszykiem, ale tym właściwym - Wielkanocnym????
                                                        Często okazuje się, że nie...Najgorszym jednak w tym szale jest fakt, że
                                                        sklepy zawyżają ceny produktów tuż przed samymi świętami.
                                                        Jak wynika z analizy dziennikarzy tylko w dwóch marketach na dziesięć 
badanych,dostaniemy te same produkty w tej samej cenie, co miesiąc temu. Inspektorzy handlowi informują również o wielu przypadkach sprzedawania żywności przeterminowanej.
 Zawiało dobrem ludzkim, co??? Jednak nie tracę wiary w  to, że ten obraz się  zmieni, w końcu druga część regułki brzmiała, to czas otuchy i nadziei, a wiosna to zwiastun lepszej przyszłości"..
Tych zmian Wszystkim z całego serca  życzę, chyba, że dla kogoś z Was tak jak dla Pani ( z linka poniżej) święta rodzinne to te spędzone przed telewizorem, o który walczy jak lwica o swoje małe;) 





























              


                                                        
 






środa, 20 kwietnia 2011

SIMON SAYS (z cyklu – Mój punkt widzenia)




                       POPIS


Strach, obawa, przerażenie te uczucia na nowo wróciły na ulice Dąbrowy Górniczej. Sobotni poranek: pijany mężczyzna zaczepia młodzieńca by ten oddal mu swoje dobra. Widzący to przechodnie nie pozostają obojętni rzucając sie na ratunek. Agresor wyciąga nóż i godzi w okolice brzucha trzy osoby. Napastnik zostaje zatrzymany przez policje i jak sie okazuje później jest im juz dobrze znany. Grozi mu do 8 lat więzienia. Ogarnia mnie śmiech, potem zastanawiam sie nad wyżej wspomnianym strachem. Czy jest to lek przed napotkaniem osoby o agresywnych  pobudkach, czy może obawa o łagodny wymiar kary za takowy czyn?
Zaczęły wrzeć fora, ludzie w komunikacji miejskiej, na ulicy trawią ten temat na przeróżne sposoby..
Pojawiają się sie inne historie, równie ciekawe, ale pogłębiające trwoge..Czy to ja czuje sie bezpiecznie czy osoby dopuszczające sie występku?.Nie użyłem stwierdzenia kryminalista, przestępca - ciężko mi to klasyfikować...
Najbardziej wstrząsnęła mnie historia sprzed dwóch lat, również z rodzimego miasta. W biały dzień trzech oprawców doprowadza do stanu krytycznego mężczyznę. Po paru dniach ofiara napaści umiera w szpitalu w skutek silnych obrażeń czaszki. W tym roku sad wydal wyrok; po 4 lata dla każdego z napastników..
Moj blog w życiu nie miał być partyjny, ale nasuwa mi sie jedno stwierdzenie; Gdzie jest prawo, gdzie sprawiedliwość????? Zacząłem drążyć w internecie, odnalazłem podobna sprawę, gdzie dwóch nastolatków pobiło ze skutkiem śmiertelnym straszą osobę. Sad w Toruniu skazał ich na 25 lat. Skąd ta rozbieżność? Czyż nie jesteśmy wszyscy równi a prawo jest dla wszystkich..? Pytań jest wiele, a większość z nich  pozostaje bez odpowiedzi.. Jednakże czy możemy domagać się sie prawdy, jeśli chodzi o jednostkę, o zwykłego szaraka, o mnie, o Ciebie?? Minął rok od katastrofy w Smoleńsku do dziś nie znamy przyczyn, wydarzeń przed, w trakcie i po...O wspomnianej tragedii miałem napisać krótka setkę na zajęcia ze szkoly, wylałem wiec swoja myśl życząc; by w tym roku ofiarom wreszcie oddano należyty święty spokoj..Dzien po śmiałem sie, że chyba Rząd wziął sobie do serca moje słowa jak dzieciaki w Super Niani.
Sprawa od nowa jest rozdmuchiwana, często zbacza na inny tor, staje sie bronią , atutem w kampaniach.
Wiec skoro nikt nie dba o pierwsza postać w kraju, jaka jest Prezydent, nie docieka prawdy to, co ma czuc zwykły obywatel widząc taki obrót sprawy..?
Nie potrafię znaleźć logicznego objaśnienia...a na pewno nie dam sie karmić ta miałka papka, którą serwuje się w mediach...Szukajmy tej prawdy a nie dajmy jej sobie narzucać, tak jak sztucznej sprawiedliwości...


 ,,Boże chroń mnie przed fałszywymi przyjaciółmi, bo z wrogami sobie poradzę"
 



    

środa, 5 stycznia 2011

W ŚWIECIE TRZESZCZĄCYCH SAMPLI









 

Z Łukaszem Fimka jednym z najbardziej płodnych artystów na scenie hip hop w Zagłębiu rozmawia Szymon Mrożek.


SM; Walcz, kochaj, cierp. To tylko tytuł Twojego albumu czy wartości, jakie są dla Ciebie najcenniejsze w życiu???
ŁF; Są dla mnie jednymi z najważniejszych,   a jednocześnie są nieodzowne w życiu każdego człowieka; wszyscy musimy walczyć, kochać i cierpieć; nie da się od tego wyłamać.  Właśnie, dlatego taki tytuł dostała ta płyta; powstał również utwór o tym samym tytule, koszulki oraz tatuaż.

 SM: Wiec, o co walczy Łukasz Fimka?

ŁF; O swoje, o sprawiedliwość, o wolność, o dobry polski rap. Walczę z przeciwnościami losu jak każdy z nas. Walczę o lepsze jutro.

SM; Kocha?

 ŁF; Przede wszystkim swoją kobietę - przyszłą żonę, rodzinę, muzykę, nawet świat. Przecież bez miłości bylibyśmy niczym.

SM:, Przez co cierpi?

ŁF; Przez innych ludzi, przez własne błędy, przez system, który próbuje nami rządzić. Wszyscy musimy poznać to uczucie żeby wiedzieć, co to dobro.


SM; Dlaczego ten gatunek muzyki??

ŁF; Niesie ona ze sobą przekaz, którego brak np. w muzyce popowej gdzie zwrotka ma cztery wersy i pełno refrenów. Rap pozwala na wyrażenie, przekazanie mnóstwa emocji i nie ma tu tematów tabu czy ograniczeń w kwestiach dźwiękowych. Dla mnie rap to faza rozwoju poezji i tak go traktuje. Oczywiście nie każdy może robić to w ten sposób, bo istnieją różne nurty, są różne gusta, ale ten styl jest mi najbliższy.
SM; Czy łatwo robi sie muzykę w Dąbrowie Górniczej???

ŁF; Myślę, że tak samo „łatwo” jak w każdym innym mieście w Polsce, a talent nie jest wyznacznikiem sukcesu. Muzyka to dla mnie ciągle hobby, przyjemność i nie oczekuje, że ktoś mi ułatwi czy pomoże w tej czy innej kwestii, by się np. wypromować. Wiem, że muszę dać coś wyjątkowego słuchaczom, a w czasach, gdy hip-hop jest zamknięty w Internecie nie ma znaczenie, w jakim mieście mieszkasz.

SM; Jakie tematy poruszasz w swoich tekstach??

ŁF; Staram się opisywać świat, jaki widzę, jaki mnie otacza, ludzi, ich zachowania, zwyczaje, swoje również. Mówić o popełnionych błędach – swoich i innych; o tym, jacy powinniśmy być, aby żyło nam się lepiej. Ogólnie mówiąc tematem przewodnim jest człowiek i jego natura.
SM; Gdzie tworzysz swoją muzykę?
ŁF; Nagrywam u siebie w domu od dłuższego czasu, mam swoje domowe studio, które właśnie niedawno przeszło przebudowę. Tu piszę, robię muzykę i nagrywam, ale również udostępniam je innym, bo jak już wspominałem muzyka jest moją pasją.
SM; Czyli to dość kosztowne hobby???

ŁF; Jakiś pieniądz trzeba zainwestować, choć oczywiście można nagrywać na sprzęcie za 20zł, też się da! Chyba każdy tak zaczynał, ale żeby się tego dobrze słuchało potrzebne jest coś więcej. Jeśli chodzi o bity, obróbkę, grafikę to należy taki sprzęt mieć, ale również umieć się nim obsługiwać żeby innym za to nie płacić, bo później Tobie nikt nie zapłaci za utwór czy płytę dopóki działasz w podziemiu.
SM; Gdzie można podziwiać Twoją twórczość?
ŁF; Główną bazą jest moja strona www.bezNAZWYstudio.com .Od października na stronie Youtube można obejrzeć mój teledysk. Klip nakręciłem, z ekipą ,,9 Liter Filmy” na początku września, a w sieci pojawił się miesiąc później. Powstał on do utworu "Na trzeźwo". Współpraca przebiegała świetnie a efekt końcowy na pewno zaskoczył wielu. Świadczy o tym fakt, że teledysk do tej pory ma już prawie dziesięć tysięcy wyświetleń. Można mnie również odwiedzić na Myspace czy na innych portalach społecznościowych. Wystarczy wpisać „FIMA” w Google, a na pewno coś znajdziecie.
SM; Działasz, zatem tylko w sieci? Czy promujesz swoją muzykę na imprezach, grasz koncerty?
ŁF: Do tej pory zagrałem tylko 3 koncerty i nie było to na imprezach typowo muzycznych. Szczerze mówiąc jakoś mnie do tego nie ciągnie. Postaram się zorganizować koncert promocyjny po ukończeniu mojej solowej płyty, nad którą obecnie pracuje. Uważam, że to będzie właściwy moment na granie na żywo, ponieważ będę miał (mam nadzieję) dobry materiał.
SM; Uchyl, więc rąbka tajemnicy na temat swego najnowszego dzieła..
ŁF; Płytę miałem już dawno skończyć, ale czas, a raczej jego brak na to nie pozwolił. Będzie to około 5-8 utworów plus remiksy, żadnych "kradzionych" bitów no i oczywiście ja. Przede wszystkim klasyczne brzmienie, osobiste teksty, mój stosunek do was i do świata. Będzie można ją za darmo ściągnąć z Internetu lub kupić w formie fizycznej za symboliczną kwotę, za pośrednictwem portalu RespectHH.pl. Premierę planuje na luty - marzec 2011..
SM; Plany na przyszłość???
ŁF; Skończyć płytę „2Tysiące10EP” i zaprezentować ją jak najszerszemu gronu ludzi – to najbliższe plany. Będę po prostu robił swoje, a jeśli na to zasługuje; docenicie mnie…