Z Radosławem Nowakowskim jednym z czołowych Birofilów na Zagłębiu rozmawia Szymon Mrożek.
Cofnijmy się troszkę w czasie by poznać początki Pana hobby? Kiedy i jak to się zaczęło?
RN; Jak mnie pamięc nie zawodzi były to wakacje w 2000 roku. Odbywały się właśnie mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Jeśli tylko czas na to pozwolił oglądałem mecz wspólnie ze znajomymi w pobliskim barze. Do zakupionych piw wręczany był upominek w postaci otwieracza.
Zwykły otwieracz rozbudził w Panu pasje do tego stopnia?
RN; Może dla innych był zwykłym narzędziem do otwierania piwa. Dla mnie był małym dziełem sztuki, specyficzny kształt, grawerowane litery, limitowana ilość. Wezbrała się we mnie chęć posiadania większej ilości takich otwieraczy. Poza tym wszyscy w około rozmawiali tylko i wyłącznie na temat piłki nożnej, a Ja zawsze starałem się być oryginalny i tak się zaczęło.
Jak zdobywał pan kolejne,, małe dzieła”?
RN; (śmiech) Miałem dość ułatwione zadanie, bo moja pasja zaczęła się w dobie rozwiniętego Internetu w Polsce wiec wszystkiego rodzaju aukcje, licytacje, strony kolekcjonerskie były najczęściej odwiedzanymi przeze mnie. Także znajomi, rodzina podłapali temat, mieli ułatwione zadanie w wyborze prezentów okazjonalnych dla mnie. Jednak najbardziej cieszyła zdobycz, gdy sam wyruszałem na poszukiwania, przeczesywałem ryneczki, pobliskie bary, targi staroci, zabytkowe knajpy.
Ile wiec kolekcja liczy sobie teraz?
RN; Na chwile obecna kolekcja liczy sobie 365 otwieraczy, każdy z nich jest metalowy, związany z Polskim przemysłem browarniczym. Z biegiem czasu do kolekcji weszły także inne gadżety piwne. Tj. szklanki, kufle, podkładki, kapsle a także książki tematyczne.
Czym wyróżnia sie ten okazały zbiór, bo nie jest Pan jedynym Birofilem na Zagłębiu?
RN; Mój zbiór jest unikatowy, gdyż składają się na niego takie przedmioty jak; przedwojenne butelki, kufle i szklanki z nieistniejących już Browarów Pritzlaff w Świnoujściu oraz regionalnego Renard-Bierd w Sosnowcu, cenniki na nalewaki Browaru w Tychach z tego samego okresu a także powojenne butelki z Browaru Tychy oraz Arcyksiążęcego Browaru w Żywcu.
Do tego zbiór kapsli ok.400 sztuk (od lat 70 do czasów obecnych)
Chwali się Pan ta kolekcja przed szersza widownia czy raczej jest ona podziwiana przez najbliższych?
RN; Oczywiście, ze się chwale. Zloty Birofilow odbywają się od lat, kilkanaście razy w roku w rożnych częściach kraju.
Na ilu z nich Pan bywa i czy nie koliduje to z życiem rodzinnym?
RN; Ograniczam się do dwóch zjazdów w roku na wiosnę w Maju i na jesień we Wrześniu. Mam już własną rodzinę, której nie mogę zaniedbywać, mimo tego, że akceptują moje hobby to oni są dla mnie na pierwszym miejscu..
Skoro jesteśmy już przy klasyfikacjach to może porozmawiajmy o sukcesach?
RN; Jasne! Na niemal każdym zjeździe zostaje wyróżniony, odznaczany, plasuje się w czołówkach w przeróżnych kategoriach. Jednak największym sukcesem było zajecie 1 miejsca w konkursie na Najlepsze stoisko Kolekcjonerskie na XXXI Międzynarodowej Giełdzie Birofilow w Tychach 17 maja 2008 roku.
Czy cały zbiór ma dla Pana wartość sentymentalna czy także finansowa?
RN; Jak najbardziej sentymentalna! Każdy kapsel, szklanka, kufel ma jakąś historie, dodatkowo zdobyty w trudach i znojach traktuje jak trofeum. Nie powiem, że te rzeczy nie maja wartości finansowej. Za kilka z moich szklanek fanatycy na zlocie byli skłonni zapłacić po pareset złotych.
Nie skusił się Pan?
RN; Oj nie!! Prawdziwy kolekcjoner nigdy nie sprzedaje swoich zbiorów, jedyne, czego się dopuszcza to wymiany z innym Briofilem.
Czyli kolekcja nie jest na sprzedaż w żadnym wypadku?
RN; Jedynie, co skłoniłoby mnie do jej sprzedania to kłopoty mojej rodziny, jeśli w ten sposób mógłbym im pomoc wtedy i tylko wtedy zdecydowałbym się oddać moje małe dzieła sztuki. Tak jak zaznaczyłem rodzina jest u mnie na pierwszym miejscu…
Bardzo dziękuję za ciekawa rozmowę i życzę samych sukcesów kolekcjonerskich jak i osobistych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz