Magia Świąt
W związku ze zbliżającymi się wielkimi krokami Świętami Bożego Narodzenia wszystkim zaczął udzielać się pewien nastrój.
Jednak według mnie wielce odbiega on od tego, co ze Świętami kojarzy nam się właśnie.
Korzystając z dobrodziejstw naszych czasów udałem się do mennicy wiedzy – Google pytając, co kryje się pod magicznym hasłem Święta Bożego Narodzenia.
Jak na elektroniczna encyklopedie przystało pojawiło się mnóstwo haseł związanych z tym właśnie okresem. Przewodziła rodzinna atmosfera, wyciszenie, wyciąganie wniosków z roku poprzedniego, noworoczne postanowienia, ale również czas zbliżeń i pozytywnej atmosfery..
Dwie ostatnie pozycje powinny na zawsze zniknąć z wyszukiwarki po tym, co mnie ostatnimi czasy spotkało..
Wszystko zaczęło się tak niewinnie, ot zwykły brak chleba na śniadanie a że sklepów, marketów jak grzybów po deszczu udałem się do jednego z nich by zaspokoić poranne smaki..
Na ulicach pusto, mroźno i ani widu żywej duszy.. Piękny początek dnia, ja taki poranny ptaszek, świeże pieczywko, lepiej być nie może- mówię sobie w duszy.. Jednak szybko wróciłem na ziemię, gdyż za szklanymi drzwiami obraz zmienił się jak w kalejdoskopie..
Mimo wczesnej pory przy wejściu na pasaż spożywczy stały już tabuny ludzi, także mój mega pozytywny plan błyskawicznych zakupów jak szybko się pojawił równie szybko zniknął.
Co przywiodło tych ludzi tak wcześnie i co spowodowało taka frekwencje? Wraz z podniesionym zainteresowaniem ku górze zwróciły się moje oczy. Nad tłumem ludzi wisiała błyszcząca reklama okazyjnej ceny karpia. No i masz Ci los, tu jest pies pogrzebany, ale, po co ludziom karp na tydzień przed wigilią? Zapachniało troszkę komuną, ale przecież w obecnych czasach jest raczej odwrotnie, towaru jest mnóstwo gorzej z gotówką.
Jak chcą niech stoją! Licząc po cichu na świąteczne samopoczucia myślałem, że większość ustąpi mi miejsca tu jednak otrzymałem pierwszy cios. Wilcze spojrzenia, kręcenie nosem plus seria komentarzy wystarczyłobym zapomniał o masełku rozpływającym się na chrupiącej bułeczce a zaspokoił swoją ciekawość tym niecodziennym widokiem.
Wycofałem się grzecznie na koniec peletonu i parałem się widokiem,, magii świąt”…
Nie bez kozery użyłem stwierdzenia z zawodów sportowych, bo tak właśnie to wyglądało.
Sztafeta nie miała podziałów wiekowych, ze względu na płeć i majętność, by dotrzeć do mety wystarczyło tylko odbezpieczyć bramkę. Wybiła 9;00!! Ruszyli!! Biegiem, truchtem, krokiem defiladowym, przyspieszonym, na skróty, z obciążeniem i bez, z pomocą wózka, z małżonkiem pod depo-styl dowolny najważniejsze by osiągnąć cel.
Ten był dnia dzisiejszego jeden – Karp 6zł kilo.
Początkowo ogarnął mnie śmiech, który ciężko było powstrzymać jednak po dłuższej chwili zadumałem się nad tym zjawiskiem..
Szukając w zachowaniu tym sensu i logiki zabrnąłem w kozi róg. Z tej zadumy przeszedłem w stan osłupienia i kiedy bardziej zagłębiałem się w temat poczułem zniesmaczenie..
Przecież w obecnych czasach, gdy życie, praca, obowiązki nadają tak szaleńcze tempo przez 365 dni w roku to właśnie święta powinny być czasem na zredukowanie biegu a nie
na dodatkowe wyścigi po sklepach.
Przykład ten nie jest odosobnionym, rajdy trwają wszędzie i po wszystko. Ludzie jak zahipnotyzowani bez popitki karmią się papka marketingu.
Baza wiedzy Google tak ślicznie rozpisuje się na temat klimatu rodzinnego, strawy, domów przystrojonym igliwiem. Realia są znacznie inne! Nie liczy się klimat rodzinny, symbolika, wspólna wieczerza! Ma być na,,bogato” i żeby widzieli, że nas stać.
Pozycję symboliczna, ale rodzinna kolacja zastąpiłbym stwierdzeniem,, zastaw się a postaw się”.
Czas świąt to również okres hossy dla firm pożyczkowych. Wielu ludzi zadłuża się po uszy tylko po to by stół uginał się od potraw, ale również by prezenty były jak najbardziej na topie.. To już zalatuje absurdem a nie wonią pieczonych ciast.
Gdzie te tradycje staropolskie? Gdzie w tym Polskość? Gdzie ta magia?
Jedyne, co kojarzy mi się z czarami to zaklęcia w postaci reklam, które do tego stopnia
Ogłupiły nasz naród, że są zdolni do tego typu zachowań.
W tym nieustannym pędzie gubimy to, co mamy w tradycjach narodowych najpiękniejsze, jedyne, oryginalne, zamieniając tym samym na zwykłe, plastikowe, nie bójmy się stwierdzenia Amerykańskie.
Patrząc na to, co się dzieje przychodzi mi myśl, że czasy chlubienia się zwyczajami Polskimi odeszły w niepamięć, więc może czas pisać nową historię..
A jak już o dziejach pisać to może i hymn zmienić?
W rytmie odgrzewanego kotleta,, Last Christmas” nucić,, Jak pokazał chłop z reklamy gdzie zakupy robić mamy” zamiast wychwalać Bonapartego w Mazurku Dąbrowskiego. Na samą myśl ręce opadają…Dość na dziś! Wrażeń aż nadto jak na jeden dzień..
Wracając już do domu z porannym łupem i głową pełną niepokoju i bijących się myśli, pomyślałem, że skoro oni tydzień przed mogą walczyć w sztafecie o karpia, ja rzucę noworocznym postanowieniem!!!
Obym nigdy nie dał się wciągnąć w ten wir szaleństwa…I tego życzę Wam wszystkim..
PS; Dla dodania smaczku i ukazania całej sytuacji zamieszczam link, który dzięki uprzejmości pracowników sklepu ukazuje opisaną powyżej sytuacje. Wnioski niech wyciągnie każdy..
Simon says...a ja czytam, będę tu wracać, nie leń się w pisaniu:) Moonitka
OdpowiedzUsuń